Od rana lał deszcz. W całym zamku powietrze było
bardzo wilgotne, szczególnie w sali od eliksirów, gdzie aż wrzało.
- Moi drodzy – Horacy Slughorn uśmiechnął się zachęcająco,
witając Gryfonów i Ślizgonów z siódmego roku. – Dzisiaj przypomnimy sobie jeden
z eliksirów uleczających – Podreptał do biurka, chwytając swój egzemplarz
podręcznika. – Bardzo często pojawia się na egzaminie, tak, tak – Westchnął. –
Dobierzcie się w pary, wskazówki znajdziecie na stronie pięćdziesiątej
czwartej.
Natychmiast nastąpiło zamieszanie i kręcenie się po sali, w
czasie którego nauczyciel zdążył napomnieć o nagrodzie w postaci punktów dla najbardziej
skutecznej mikstury.
Nott odwrócił się do Blaise’a z nieciekawą miną.
- Dlaczego go nie ma? – Uniósł pytająco brwi, mierząc
wzrokiem Ślizgonkę dosiadającą się do Diabła. Była to tęga dziewczyna o
nazwisku Bulstrode.
Zabini wzruszył ramionami, a w tej samej chwili drzwi
otworzyły się z hukiem, a w nich stanął Draco we własnej osobie. Szybko skinął
głową w ramach przeprosin za spóźnienie i natychmiast obrzucił klasę badawczym
spojrzeniem.
- Prędko, panie Malfoy! – Pogonił go staruszek. – Tworzymy w
parach eliksir uleczający. Za panem Bakerem,o tam, w rogu czeka Longbottom.
W klasie rozniósł się
szyderczy chichot paru osób.
Draco zamrugał tępo, spoglądając z obrzydzeniem w kąt sali gdzie siedział Neville. Przewracając oczami, dosiadł się do dygoczącego
Gryfona.
Po chwili dało się słyszeć już tylko dźwięki noży,
skwierczenie płomyków ognia i pluski eliksirów. Hermiona pracowała w pocie
czoła nad dziełem jej i Victora. Loki napuszyły się i uniosły się ku górze na
wskutek ciągłych oparów, choć nadal mieszała to w jedną to w drugą stronę,
pozwoliwszy przyjacielowi na udzielenie pomocy kuzynowi.
- Hermiono – Usłyszała za sobą pełen trwogi szept, a
odwróciwszy się, ujrzała błagalną twarz Neville’a. – Pomóż mi! –
Pisnął, spoglądając na kociołek jego i Ślizgona.
Gryfonka westchnęła ociężale, nim zaczęła dawać chłopcom
potrzebne wskazówki. Jednocześnie pracowała nad swoją miksturą. Co chwilę miała
głowę w naczyniu swoim lub przyjaciela, stale kontrolując obydwa. Przyprawiało
to wiele trudności, choć za wszelką cenę usiłowała rozjaśnić umysł Neville’a.
Draco oparłszy głowę, w ciszy obserwował działania dwójki
Gryfonów. Z opanowaniem spoglądał co i rusz na postęp mikstury dziewczyny,
upewniając się czy może przypadkowo został źle skonstruowany. Gdy tak ciągle
jej bujna czupryna latała mu przed oczami, uniósł brwi, prychając cicho. Wtem,
pojawił się przy nich Horacy, a Hermiona niemal zanurkowała we własnym
kociołku, udając całkowicie pochłoniętą własną pracą.
- No, no - Zacmokał z
entuzjazmem nauczyciel, uważnie obserwując buchające kłęby z eliksiru Neville’a
i Dracona. – Bardzo ładnie, wiedziałem, że dacie sobie świetnie radę! Barwa
jest idealna dla tej fazy… - Delikatnie podniósł zesztywniałego Gryfona za
łokieć. – Pozwoli pan, panie Longbottom… - Pociągnął go między krzesłami, ku
rozśmieszonemu Blaise’owi. – Ta dwójka stale nie może osiągnąć idealnej
purpury. – Uśmiechnął się wesoło, klepiąc pannę Bulstrode po masywnym ramieniu.
– Chłopcze, spróbuj im pomóc, a pan, panie Malfoy, proszę pracować dalej! –
Z przeogromnym uznaniem w szarych oczach, Slughorn uniósł kciuki ku górze,
napotykając sztuczny, szeroki uśmiech Ślizgona.
Gdy tylko nauczyciel zwrócił swą uwagę komu innemu, Draco
nerwowo podrapał się po skroni, patrząc na powierzchnię kociołka. W końcu,
zagryzając niepewnie wargę, podniósł wzrok i spostrzegł, że dotychczas Hermiona
robiła to co on. Jednakże, spotykając spojrzenie jego chłodnych oczu, zmrużyła
gniewnie oczy i błyskawicznie odwróciła się.
Chłopak nawet gdyby naprawdę chciał poprawnie dokończyć to zadanie,
nie dałby rady. Był kompletną nogą z eliksirów i kiedy tylko spojrzał na
kolejne instrukcje, zakręciło mu się w głowie.
Uśmiechnął się chytrze.
- Oh, daj spokój, Granger! – Szepnął wyzywająco, kopiąc jej
krzesło. – Nie dokończysz tego, co zaczęłaś? – Zapytał zdziwiony, opierając się
luźno, a Hermiona nawet się nie poruszyła. Draco przygryzł dolną wargę z
niezadowolenia. - …Mogłoby się wydać, że to nie Longbottom zrobił eliksir –
Zaczął znowu, głosem całkowicie obojętnym. Wykorzystując to, że Gryfonka na
niego nie patrzy, dalej uśmiechał się podle. - …Wtedy trzeba by było znaleźć
winowajcę…Oszukanie nauczyciela…
- Dodaj na raz siedem kłów chropianka – Warknęła
niespodziewanie, nawet nie odwracając głowy,
- Czego? – Dopytał zdezorientowany Draco, spoglądając na
swoje miejsce pracy bacznym wzrokiem.
Po kilku chwilach, wrzucił to co mu najbardziej odpowiadało
do opisu „kły” i ponownie kopnął nogę krzesła Gryfonki, która aż podskoczyła.
Wydymając ze złością dolną wargę, wymierzyła Ślizgonowi cios śmiercionośnym
spojrzeniem.
- Wyobraź sobie, że robisz to dla Longbottoma – Rzucił
beznamiętnie, wzruszając ramionami.
Hermiona sprawdziła stan mikstury, porównując go z
podręcznikiem, a następnie wskazując palcem na daną linijkę, odparła ostro.
- Tak się składa, że właśnie dla niego to robię.
Draco nachylił się ku wskazanej wskazówce i natychmiast
wykonał polecenie.
- Dwie krople śluzu gumochłona, Malfoy! Nie jedna! – Pisnęła
z oburzeniem, przytrzymując jego zimną dłoń dzierżącą specjalną fiolkę. –
Prędko, zanim zmieni kolor! – Draco z osłupieniem, patrzył jak Hermiona kieruje
jego ręką, nim ją wyrwał z uścisku. W tej samej sekundzie dziewczyna
bezceremonialnie wróciła do swojego kociołka.
Działo się tak przez kilkanaście kolejnych czynności, które
wymagały coraz to większej przykładności i uwagi. Gryfonka spostrzegła, że
Victor również jest mocno skupiony na eliksirze Nott’a i Pansy, dlatego
ustanowiła sobie za punkt honoru, sprawić, by Neville choć raz nie został na
szarym końcu. Malfoy był nieistotny, choć nieopisanie irytujący, gdy kopał jej
krzesło, nawołując.
Na jej czole wystąpiły kropelki potu, gdy znowu usłyszała
puknięcie.
- Krople wody miodowej! – Krzyknęła z oburzeniem, tracąc
cierpliwość, a jej palce zatrzęsły się. Draco posłusznie chwycił buteleczkę,
obojętnie wykonując polecenie, gdy wtedy Hermiona nerwowo rozszerzyła oczy. –
Nie, nie! Krople Moon Dew, pomyliłam, Malfoy! – Spojrzała nerwowym wzrokiem na
Ślizgona, karcąc się w myślach za swoje niedopatrzenie. Jej eliksir był już na
innym etapie, a teraz…
Chłopak powoli podniósł fiolkę, zamknął i odstawił na swe
miejsce, w miarę, jak mikstura zaczęła bulgotać, nie zmieniać barwę.
- No to po ptakach, Granger – Rzucił oschle, wzdychając.
Oparł się wygodnie, wbijając obrażony wzrok w drugi koniec sali. – Longbottom
ci podziękuje. – Uśmiechnął się zjadliwie, zakładając ręce na piersi, gdy wtem
na jego palniku wylądował satynowy kociołek Hermiony.
Z opanowaniem przyglądał się, jak dziewczyna prędko stara
się go poprawnie ustawić.
Draco niemal z kapiącym jadem z ust, burknął.
- Oszczędź mi tego aktu szlachetności, Granger – Mówiąc to,
nie zaszczycił jej swoim wyrodnym spojrzeniem. W momencie, gdy kociołek stał
perfekcyjnie dopasowany, dzwon ogłaszający koniec lekcji zadzwonił. Draco równo
z nim wyszedł z sali, nie zważając na nawoływania Slughorna, dotyczące oceny eliksiru jego i Neville'a.
*
W pokoju wspólnym Gryfonów był jak zwykle tłoczno i głośno.
Większość uczniów starała się przykładać do nauki, choć wesołe wrzaski
pierwszoroczniaków udaremniały to całkowicie.
Victor Baker siedział od dłuższej chwili na wytartej
kanapie, ściskając podręcznik.
Jego noga nerwowo podrygiwała, gdy bacznym wzrokiem obserwował
przeciwległy róg pokoju.
Od paru dni jego głowę okupywała jedna myśl. Jak to możliwe? Nott nie mógł się
pomylić. Victor całym sercem wierzył, że osobą, którą Ślizgon widział w oknie
była Hermiona. Nie sposób pomylić jej bujnych włosów. Choć mimo to, Gryfonka
nie wykazywała żadnych, nawet najmniejszych symptomów, które sugerowałyby jej
świadomość o wypadzie chłopaków. Co za tym wszystkim idzie, dwie dziewczyny z
szóstego roku musiały w jakiś sposób nie dotrzymać swojej obietnicy.
Wstał, z hukiem zatrzaskując książkę.
W tym momencie Addison wybuchła gromkim śmiechem przy
rozmowie ze znajomą. Obydwie ocierały łzy. Addie zakamuflowała swój dołeczek
dłonią, a dziewczyna obok niej właśnie zaczęła czyścić okulary, nadal
rechocząc.
Ucichły raptownie dopiero gdy spostrzegły przed sobą stojącego sztywno Victora.
Przewyższał obydwie o co najmniej głowę.
Przez krótką chwilę trwali w nieprzyjemnej ciszy, którą
zdecydowała się przerwać panna Carter.
- Coś się stało? – Spytała niekoniecznie uprzejmie,
świdrując chłopaka spojrzeniem lazurowych tęczówek. Widząc, że chłopak nie
odpowiada, , zabrała książkę ze zdegustowaną miną i pociągnęła za sobą łokieć
koleżanki.
Victor dał sobie jeszcze jedną sekundę. Poprosił Gryfonkę w
okularach o chwilę prywatności z Addison, która niemal niewidocznie pokręciła
głową, napotkawszy ciekawe spojrzenie koleżanki. Po paru chwilach stała sama
naprzeciwko starszego Gryfona, czekając na puentę.
- Jak to się stało, że Hermiona dowiedziała się o naszym
wyjściu do Hogsmeade? – Chłopak zlustrował Addie wyzywającym spojrzeniem, będąc
ciekaw odpowiedzi. Jaką to wymówkę spróbuje mu wcisnąć?
Dziewczyna tylko uniosła brwi z politowaniem, wzruszywszy
ramionami. Zrobiła krok, który został zablokowany z lekkim uśmieszkiem.
- Mieliśmy umowę. – Przypomniał oskarżycielskim tonem,
delikatnie przytrzymując jej rękę.
- A ja jej nie
złamałam – Odparła ostrzej, spoglądając na ściskane miejsce. – Nie wiem,
dlaczego was zauważyła, panie Baker –
Dodała zjadliwym głosem, akcentując ostatnie wyrazy. – Ale wiem jedno – Rzekła
odrobinę łagodniej, spotykając ciepłe spojrzenie tęczówek chłopaka. –
Uratowałam ciebie i twoich przyjaciół przed kolejnym szlabanem. – Uśmiechnęła
się dumnie, odgarniając włosy. Victor zmarszczył niepewnie czoło, słuchając
dalej. – W dzień, kiedy was zobaczyła, wróciła do pokoju wspólnego bardzo
zawiedziona, wiesz ile dla niej znaczą zasady – Zboczyła na chwilę z tematu,
uśmiechając się dziecinnie. Victor odpowiedział jej tym samym, rozgarniając
swoją burzę loków na głowie. – Siedziałam wystarczająco blisko, żeby usłyszeć
jak rozmawia o tym z Ginny. Co prawda, na myśl o zgłaszaniu tego McGonagall
była naprawdę smutna, choć zdecydowała, że powinna. – Przerwała na sekundę, by
pokiwać odchodzącej do dormitorium koleżance. – Byłam pewna, że jeżeli
naskarży, pomyślicie, że nie dotrzymałyśmy z Millie słowa, więc nie
zastanawiając się, wypaliłam, że nie poszliście tam dla zabawy… - Jej głos stał
się mniej pewny. - …Przypomniał mi się twój ostatni szlaban, dlatego
powiedziałam, że poszedłeś szukać dla niej prezentu– Przymknęła oczy, obawiając
się, że mogłaby zauważyć niezadowolenie chłopaka. – Nie wiem z jakiej okazji, sądziłam,
że może uzna to za przeprosiny za twoje zachowanie, no nie wiem, to była moja
ostatnia deska ratunku, Victorze! – Zakończyła wywód, ostrożnie unosząc wzrok.
Następnie poczuła jak ogarnia ją uczucie wstydu, widząc tępy wyraz twarzy
chłopaka i jego puste spojrzenie skierowane w jeden punkt.
Dziewczyna przełknęła głośno ślinę.
Dwójka Gryfonów stała przez parę chwil, nie wiedząc co
począć.
Victor przyłożył dłoń do ust, oddychając szybciej. Addison
otworzyła szerzej oczy, obserwując jak chłopak pędem podbiega do wiszącej
nieopodal tablicy ogłoszeń.
- Dziś jest siedemnasty wrzesień?! – Krzyknął z ogromną
ulgą, widząc widniejącą datę. Odetchnął, opierając głowę. – Za dwa dni Hermiona
ma urodziny! – Niespodziewanie uchwycił głowę młodszej Gryfonki, śmiejąc się
wesoło. – Pomyślała, że poszedłem szukać prezentu urodzinowego, Addie! To ma
sens!
Addison ozdobiła twarz przepięknym uśmiechem, przybijając
piątkę z chłopakiem
- Dziękuję ci, dziękuję! – Nie posiadając się z radości, powtórzył
to jeszcze parę razy, uśmiechając się z czcią w kierunku dziewczyny. Na
pożegnanie zepsuł jej fryzurę, zatapiając w niej swą dłoń i mierzwiąc. Addie od
razu strzepnęła rękę chłopaka, choć również się uśmiechnęła, gdy odchodził w
kierunku swoich kolegów.
Niedługo jednak cieszyła się samotnością. Nie zdążyła
westchnąć, a przybiegł ponownie.
- W sobotę jest trening, pamiętaj – Po raz ostatni obdarzył
ją zniewalającym uśmiechem, nim odpowiedział na nawoływania swych przyjaciół.
*
Pierwszy mecz qudditcha w tym sezonie zbliżał się nieubłaganie. Obydwie drużyny pracowały w pocie czoła, by zdobyć zwycięstwo i
najwyższą liczbę punktów.
Gryfoni trenowali ciężko od początku września, a ze zdwojoną
siłą ćwiczyli w październiku, gdzie dni stawały się coraz bardziej
nieprzyjemne, a wieczory chłodne i deszczowe. Tak samo Ślizgoni. Im zależało no
pobiciu przeciwnika równie ostro.
W tym samym czasie, gdy ostatnie przygotowania Gryfonów
zakończyły się, pojawili się Ślizgoni, gotowi do swoich zajęć. Jednakże,
dostali polecenie od kapitana poczekać aż wszyscy gracze Gryffindoru opuszczą
boisko i będą od niego w bezpiecznej odległości. Tak więc drużyna Węża stała na
mokrej trawie, marznąc i szczękając zębami w sobotę, trzydziestego pierwszego
października.
- Czy ty starasz się mnie podpuścić? – Millie zapytała z
ogłupiałym zdziwieniem, wpatrując się w rozbawionego Randalla bawiącego się
swoją miotłą.
Rzucił w dziewczynę swym stalowym, prowokacyjnym
spojrzeniem, odsłaniając sznur śnieżnobiałych zębów, w miarę jak deszcz stawał
się gęstszy.
- Jak mógłbym, Millie – Odparł kąśliwie, robiąc krok bliżej
Ślizgonki. Następnie bacznie obserwowany przez wzrok dziewczyny, powoli założył
jej kaptur na głowę. – Po prostu stwierdziłem, że mimo wszystko nie dałabyś
rady. W święto duchów dzieje się wiele dziwnych rzeczy w tym zamku, a ty i
twoja przyjaciółka…
- Ani
słowa o moich przyjaciołach, Randall – Millie przeszyła go lodowatym
spojrzeniem spod kaptura, chcąc dodać coś jeszcze, lecz ktoś ją wyręczył.
- Sądzisz, że boję się wyjść nocą w Halloween? – Właśnie
nadeszła Addison, która zdążyła usłyszeć strzęp rozmowy. – Zarzucasz mi
tchórzostwo? – Jej wściekłość zaczęła się nasilać. Gryfonka nie mogła znieść
takiej obelgi, bo tylko to miał na myśli Ślizgon, wiedziała to. – Wyjdziemy
dziś i przejdziemy z Millie cały zamek, od lochów aż po wieżę astronomiczną,
potem wrócę do pokoju wspólnego i kulturalnie pójdę spać – Obrzucając Ślizgona
spojrzeniem pełnym pasji, kontynuowała. - A następnego dnia opowiem ci o swoich
przeżyciach, które może zetrą ci ten parszywy uśmieszek z twarzy. – Warknęła z
odrazą, prostując się. Po chwili została odprowadzona pustym spojrzeniem
Millie.
- Jesteś niemożliwy – Fuknęła gniewnie, oblizując usta z
niedowierzaniem. – Wiedziałeś, że tu idzie, wiedziałeś, że nas słyszy i
wiedziałeś, że da się podpuścić. - Ślizgon w odpowiedzi cynicznie przewrócił
oczami, jednak gdy jego spojrzenie powróciło do pierwotnego kierunku,
dziewczyna była już przy szatni.
Randall odwrócił się sztywno, usłyszawszy nieopodal szepty.
Widząc za sobą Blaise’a, Nott’a i Dracona, lekko zamazał
swój pewny urągliwy uśmiech, nie wiedząc, czego mógłby się spodziewać.
Po pewnej chwili, Ted spojrzał wymownie na Blaise’a,
uśmiechając się szyderczo. W następnej kolejności obydwaj szturchnęli znacząco
Malfoy’a, który udając, że nie ma pojęcia o ich zamiarach, prychnął obojętnie,
uśmiechając się pod nosem.
- Idźcie się przebierać – Rzucił beznamiętnie, następnie
przenosząc swój lustrujący wzrok na Randalla. – Ty też. – Dodał ostrzej.
--------
Na początku, z miejsca chciałabym przeprosić każdego, kto przez tak długi czas wyczekiwał kolejnej części opowiadania. Prawdę mówiąc, ja też czekałam na kolejny rozdział. Bardzo chcę pisać, a codzienność niekoniecznie mi na to pozwala.
Jednak zbliżają się święta i nie spocznę, dopóki nie skończę kolejnego rozdziału do Wielkanocy!
Jak oceniacie trzeci rozdział? Nadal nic konkretnego, prawda?
Wasza MoonSeer c:
PS. Jeżeli chcecie być bardziej na bieżąco odsyłam TU. Jest to link do fan page'a mojego Dramione :)
Jednak zbliżają się święta i nie spocznę, dopóki nie skończę kolejnego rozdziału do Wielkanocy!
Jak oceniacie trzeci rozdział? Nadal nic konkretnego, prawda?
Wasza MoonSeer c:
PS. Jeżeli chcecie być bardziej na bieżąco odsyłam TU. Jest to link do fan page'a mojego Dramione :)
No hejka po małej przerwie ;-;
OdpowiedzUsuńOgolnie to piszesz takim językiem, że na serio swobodnie i przyjemnie sie czyta. Herm na eliksirach taka kochana, i tak jak powiedziałaś na razie "nic konkretnego", ale takie interakcje, zaczepki Hermiony i Dracona są super, i ja wlasnie preferuje jak akcja rozgrywa się powoli, ale ciekawie. Wgl to Victor zdobywa moje serduszko. A Addison i Millie są urrrrocze i jestem ciekawa nocki Halloweenowej i tripu dziewczyn po całej szkole, cos sie pewnie wydarzy .3.
Pisz ładnie, pisz i dawaj cynka jak bedzie następny rozdział xoxo
Fajnie, że pojawił się nowy rozdział :)
OdpowiedzUsuńHermiona na eliksirach w swoim żywiole miło, że pomogła chłopakom ;)
Dogryzanie i zaczepki w wykonaniu Hermiony i Draco są najlepsze :)
Gryfoni bardzo pozytywni ;) Ciekawe co wymyślą na urodziny Hermiony
Życzę weny na kolejne rozdziały ;)
Pozdrawiam
Arcanum Felis
zapraszam na nowości
http://ingis-at-glacies-dramione.blogspot.com/
http://simply-irresistible-dramione.blogspot.com/
i moje autorskie opowiadanie o Hermionie
http://music-and-love-mission.blogspot.com/
Nominowałam Cię do Liebster Blog Award i jeśli masz chęć wziąć udział to zapraszam do mnie na szczegóły :) --->http://dzikie-pochlebstwa.blogspot.com/2016/03/nominacja-do-liebster-award-3-i-4.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dalszych sukcesów :)
Nilkrokusy
Bardzo dziękuję za nominację! ^^
UsuńDam sobie rękę uciąć, że Halloween to będzie COŚ. Nie bez powodu je podpuścił...
OdpowiedzUsuńNajbardziej podobał mi się moment, kiedy Hermiona - mimo wszystko - pomagała Malfoyowi, żeby uratować Neville'a. Swoją drogą, zdziwiłaś mnie tym, że Draco to noga z eliksirów... Zazwyczaj jest z nich bardzo dobry, a tu... To ciekawe!
Ciekawa jestem, kto wygra mecz :)
Pozdrawiam,
Feltson
Witam z tej strony Evelyn z bloga Sosowaszabloniarnia :)
OdpowiedzUsuńPiszę w sprawię twojego zamówionego szablonu, tak się składa że ja go wykonałam, ponieważ Calumi nie miała zbytnio czasu. Szablon jest już gotowy do pobrania http://youwakeup.deviantart.com/art/10-Red-sosowaszabloniarnia-598038980 Mam nadzieje, że sprostałam twoim oczekiwaniom. Pozdrawiam serdecznie :)
Jest cudowny! Bardzo mi się podoba i jestem niezmiernie wdzięczna za jego wykonanie!
UsuńŻyczę powodzenia w tworzeniu nowych szablonów :)
Cudowny rozdział.
OdpowiedzUsuńPiszesz wspaniale, cieszę się, że wprowadzasz nowe postacie. Hermiona w twoim wykonaniu bardzo mi się podoba, jej harakter, jest taka jak w książce J. K. Rowling.
Kiedy Hermiona na eliksirach pomagała Draco aż się roześmiałam.
Wydaje mi się, że coś się stanie w Halloween, skoro Randall podpuścił dziewczyny.
Już nie mogę się doczekać urodzin Miony.
Pozdrawiam i zapraszam na swojego bloga.
http://dramionebowystarczypokochac.blogspot.com/